13.10.2016

"TESTUJ ZA DARMO " CZYLI O TYM JAK OSIĄGNĄĆ ZYSKI Z AKTYWNOŚCI NA BLOGU I W INTERNECIE.

Witajcie drodzy Czytelnicy i Czytelniczki! Dziś opowiem Wam wszystko o co wstydziliście się spytać a pewnie chcielibyście wiedzieć na temat "testowania za darmo". Jak to zrobić? Gdzie tego szukać? Gdzie się zgłosić? I jak zarobić coś na swojej pasji - w tym przypadku prowadzeniu blogów. Jakie warunki powinien spełniać blog by ktoś zechciał podjąć z autorem współpracę ?



Moje doświadczenia dotyczą głównie bloga, który właśnie czytacie. Zaistniał na początku 2014 roku i ma średnio 400-600 odsłon dziennie  (co widać w podstawowych narzędziach pomiaru statystyk bloggera). Na miesiąc wychodzi 12000 -16000. Nie jest to dużo, niemniej każda dłuższa wizyta czytelnika to i tak sukces oraz wdzięczność z mojej strony. Czy taki blog jest atrakcyjny dla reklamodawców czy też firm proponujących jakieś współprace ? Tak- umowną granicą "atrakcyjności " bloga jest często 10000 wizyt na miesiąc. Przy czym ja od początku bloga nie traktowałam jako narzędzie zarobkowe, a raczej hobby. W porównaniu z wpływami jakie mają wiodący polscy blogerzy czy nawet sami celebryci -znani z tego, że zarabiają w sumie głównie dzięki swojemu wizerunkowi. Będę mówić tu raczej o drobnych korzyściach, na miarę właśnie takiego bloga jak mój. Owszem da się zarabiać na umieszczaniu afiliacyjnych linków czy nawet po prostu na pisaniu tekstów ale ja nie o tym tutaj. 

Bardzo ważnym kryterium doboru blogów przez firmy, które szukają obie takich sposobów promocji- jest jego jakość - tematyka, popularność i sympatia w kręgach czytelniczych. Tutaj proponuję na chwilę wrócić do wpisu sprzed ponad roku - JAK PISAĆ BLOGA BY ODNIEŚĆ SUKCES (...) 
Co dziś jeszcze bym dodała? Koniecznie na blogu zróbcie zakładkę kontaktową. A najsensowniej napiszcie tam od razu - coś w TEN deseń . Nikogo to nie urazi a obu stronom oszczędzi kilku dni (!) czasami bezowocnej wymiany maili, w których czasem naprawdę trudno taktownie i właściwie omówić sprawę.
Mile widziane przez większość serwisów jest powiązanie z kontem Facebook. Oczywiście rzecz dobrowolna, ale w niektórych przypadkach to jedyny sposób udostępniania grafik reklamowych. Przydaje się też  udzielanie się w serwisach społecznościowych jak Instagram, Snapchat czy Twitter. Prowadzenie bloga to nie jest żaden wyścig. Od Was zależy ile czasu, pieniędzy i miejsca w Waszym życiu mu poświęcicie.

I jedno, o czym trzeba trzeba pamiętać. Praktycznie nigdy tak nie ma aby faktycznie produkt " za darmo" był zupełnie za free. Ktoś inny zawsze finansuje takie przedmioty i najczęściej zapłatą za nie są albo wasze dane osobowe, zweryfikowane dane statystyczne, opinia, reklama, rozgłos, renoma bądź lojalność. Testując kosmetyk dla danej firmy po pierwsze zostaje się niejako królikiem doświadczalnym a po drugie kreuje się opinię, którą może się potem posłużyć producent twierdząc, że na przykład 97% kobiet uznało krem za idealnie nawilżający, a skład przyjazny dla wrażliwej skóry alergików. Czasami to trochę zmanipulowane, bo ankieta miała na przykład do wyboru tylko takie opcje. Rozumiecie ? ;-) Myślę, że większość czytelniczek tego bloga potrafi w składzie rozpoznać olej mineralny, parafinę i inne takie. Nie tak łatwo wmówić coś komuś zważywszy na obecny dostęp do informacji. Aczkolwiek co już raz zostanie napisane w internecie ma duży wpływ na tworzenie się powszechnych opinii. Dlatego producentom mimo kosztów opłaca się zabiegać o te nasze recenzje i rekomendacje. Dla mnie krótkie recenzje produktów wartych nawet 5 zł to dobre ćwiczenie stylu i trening rzetelności blogerskiej. 

Większość rzeczy, o których tu napiszę to długoterminowe inwestycje czasu, wymagające stałego dostępu do internetu, śledzenia na bieżąco pojawiających się kampanii. Bardzo często o udziale w testowaniu decyduje czas reakcji i odesłanie odpowiedzi. Od czasu do czasu każdemu zdarza się otwierać reklamy i inny spam z poczty. Na tym też można coś zarobić. Aby korzystać z takich serwisów często nie trzeba nawet posiadać bloga, wystarczy być aktywnym użytkownikiem internetu.




 Qassa - główną zasadą działania serwisu jest odbieranie maili reklamowych, otwieranie ich i zbieranie punktów. Czasami są to ankiety.Realnie rzecz biorąc dopiero po roku lub dwóch wystarczającą ilość punktów można wymienić sobie na bon lub zlecić przelew gotówki.

The Panel Station - użytkownik dostaje maile z linkami do kolejnych ankiet i tak samo jak w Qassa zbiera za nie punkty. Są to raczej bardzo groszowe sprawy, ale jeśli ma ktoś czas i chęci warto sprawdzić. Zasady są bardzo klarowne ale bardzo zysk czasochłonny.

Toluna - tutaj chodzi głównie o uzupełnianie ankiet. W nagrodę (jeśli odpowiedzi będą pasowały do schematu potrzeb badania) otrzymujesz punkty. Te zaś możesz po jakimś czasie wymienić na nagrody rzeczowe, bony. Toluna wynagradza także za tworzenie rozrywkowych quizów i na okrągło zbiera zapisy ochotników do bezpłatnego testowania produktów. U Toluny punkty wymieniłam już kiedyś na małe białe słuchawki a innym razem otrzymałam do testowania bezpłatnie szczoteczkę. Wymagane było jedynie napisanie o produkcie kilkuzdaniowej opinii. Łatwe i sympatyczne.

Narzędzie do zarabiania stworzone przez google, do którego każdy ma dostęp poprzez blogger. Celowo nie wymieniam nazwy (polityka firmy) Blogger pozwala wklejać w szatę graficzną bloga dobrane (wedle jakiegoś algorytmu) treści reklamowe. Właściciel konta za każde stuknięcie w okienko reklamowe dostaje jakiś grosz na konto. Kilka kliknięć pod rząd lub samodzielne nieumyślne kliknięcie w reklamę dożywotnio i nieodwracalnie zamyka konto.Mało kto teraz przegląda internet bez adblocka, zatem dla większości czytelników reklamy i tak nie są widoczne. Po paru latach (przy statystykach podobnych do moich i odrobinie szczęścia) można zobaczyć pieniądze.






Everydayme to miejsce, w którym można sobie zamówić próbki od Procter&Gamble, wziąć udział w konkursach, zostać ambasadorem jakiejś marki należącej do koncernu. Jest tam też miejsce do pisania krótkich recenzji, dzielenia się poradami. Cały serwis to właściwie jedna wielka reklama P&G ale udało mi się u nich wygrać pełnowartościowe opakowanie kapsułek do prania Vizir. Aby zostać ambasadorem trzeba mieć trochę więcej szczęścia ode mnie :) Nie mniej jednak uczciwa i solidna obsługa.

TestMe Too to jeden z serwisów, które faktycznie przysyłają produkty "za darmo" Piszę w cudzysłowie ponieważ mimo, że produkt wysyłany jest bezpłatnie w zamian jesteś zobowiązany zrobić kilka rzeczy. Najczęściej chodzi o napisanie recenzji, uzupełnienie ankiety. Jako testujący masz za zadanie zrelacjonowanie całego procesu, wykonanie zdjęć, udostępnienie opinii, wszystko wedle wytycznych. Do tej pory otrzymaliśmy od TestMe Too między innymi te świetne klocki Lego Duplo i zgrzewkę Lecha Free.
Testujący są wybierani na podstawie danych zebranych podczas wysyłania ankiet poprzedzających kampanie. Rzecz jasna jeśli ktoś odpowiada w ankietach że " nie lubi, nigdy nie kupuje, nie ma chęci próbowania nowości i unika kontaktu z ludźmi" to wiadomo że szanse na testowanie spadają do zera.

Trnd -to jak piszą o sobie społeczność marketingowa z której przywędrowała kiedyś do mnie bezpłatnie duża  paczka przekąsek serowych Zott. Produkt przeznaczony był do testowania,  rozdania znajomym i zrelacjonowania ich opinii. Aby załapać się do takiego testowania należało uzupełnić kilka ankiet, potem uzupełnić quiz wiedzy o kampanii, następnie na bieżąco uzupełniać wszystkie zadania np potwierdzić odebranie produktu, opisać pierwsze wrażenie i tak dalej.

Rekomenduj.to bardzo podobnie działający serwis, który dotąd wysłał do mnie także bezpłatnie Cukierki Werthers original i Zbożaki. W obu przypadkach były to duże paczki ambasadorskie, produkty do rozdania rodzinie, znajomym. Do kompletu także zestaw ankiet i wymagane relacje z testów.

Streetcom to serwis, który dopiero niedawno osobiście poznałam. Na wstępie wymagane jest uzupełnianie kilku ankiet. Do tego istotne było także wysłanie pocztą podpisanej zgody na udostępnienie danych wrażliwych. Po kilku podejściach  udało mi się zakwalifikować do jednej z kampanii, gdzie do testowania przysłano pełnowartościowy słoik kremu Avon, paczuszkę nasion Chia i sporo ulotek z próbkami do rozdania innym. Wedle reguł podczas trwania kampanii dodaję raporty z rozmów i udostępniam treści.

Blogmedia to sieć reklamowa skupiająca blogi, oferująca rewelacyjny marketing rekomendacji. To z tej strony przyszły do mnie najmilej wspominane kampanie kosmetyczne. Tutaj polem do pracy jest przestrzeń własnego bloga, własny fanpage , który istnieje z nim w ducecie. W zamian za udostępniony bezpłatnie produkt do testów zobowiązuję się napisać o nim w ciągu kilku tygodni. Czasami organizator prosi o dodanie linka do strony producenta. Wpis, najlepiej z porządnie wykonanymi zdjęciami i sumiennie przygotowanym opisem przynosi korzyści dla każdej ze stron. Blogmedia organizuje też duże konferencje i warsztaty dla blogerów (link).
Na pewno nie jest to jedyna taka organizacja, ale tylko z tą miałam przyjemność mieć coś wspólnego. Warto zajrzeć w zakładkę:  blog-media.pl/dla-blogerow 

Czasami warto też zgłosić chęć testowania produktu na Wizażu. Bezpłatnie testować można nawet produkty z Biedronki  i  dla Rossmanna . Podobne rzeczy do Wizażu znajdziecie na ofemin, kobietamag. Do testowania nowości można także zgłaszać się na stronie Nivea.
Jeśli na kilku blogach widzicie tą samą nowość może warto poszukać strony producenta a tam najzwyczajniej w świecie zgłosić swoją ofertę testowania i przygotowania recenzji.



Możliwość bezpłatnego wypróbowania nowych produktów  w zamian za kilka słów o nich to dla mnie praca bardzo satysfakcjonująca i przyjemna. Dla Was także ?
Szczerze mówiąc nigdy nie nastawiałam się na to, że dzięki prowadzeniu bloga czy wogóle aktywności w internecie coś zyskam, mimo wszystko każdy drobiazg bardzo mnie cieszy i motywuje. A Wy korzystacie z jakiś serwisów dla testerów ? Co sądzicie o współpracach gdzie wynagrodzenie stanowią na przykład kosmetyki ?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz